Planowo lądujemy we Frankfurcie, okolice godziny 22.
Kilka godzin szwędamy się wraz z żoną po skromnym "terminalu".
Mini bar z ciepłymi napojami i kanapkami zamknęli ok. północy.
Wylot do Marakeszu następnego dnia rano (ok. 5-6)
Kręcąc się po hali dostrzegłem na jakiejś metalowej szafie zdjęcia poszukiwanych terrorystów.
----------
Noc była koszmarna. Strasznie się dłużyło, krzątanie się z kąta w kąt, nieudane próby przysypiania.
Ok. godz. 4 zaczęło się budzić życie, hala pomału wypełnia się ludźmi. Po godzinie tłumy i tasiemcowa kolejka do odprawy.
Po odstaniu swojego odprawiamy się i wsiadamy do naszego boeinga.